To już kolejna wyprawa członków IPA Region Gostyń i Śrem do Gruzji, tym razem wzbogacona o pięciodniowy pobyt w Armenii. Po przylocie zakwaterowaliśmy się w hotelu w Kutaisi, a wieczorem w restauracji Sanapiro delektowaliśmy się tradycyjnymi gruzińskimi potrawami. Następnie udaliśmy się na wieczorne zwiedzanie miasta, podziwiając jego uroki.
Następnego dnia wyruszyliśmy do kanionu Martwili. Tym razem udało nam się przepłynąć go pontonem, co dwa lata temu było niemożliwe z powodu wysokiego stanu wody. Wieczorem spotkaliśmy się ze znajomymi, u których spożyliśmy kolację.
Podczas podróży zatrzymaliśmy się w Batumi, które powitało nas deszczem. Naszą bazą wypadową był hotel Old Batumi. Odwiedziliśmy starych znajomych i rozmawialiśmy o rozwoju tego czarnomorskiego kurortu. Podczas spaceru po mieście i nadmorskim bulwarze zauważyliśmy nowe budynki i atrakcje turystyczne.
Odwiedziliśmy również Ogród Botaniczny w Batumi, zajmujący prawie 115 hektarów i podzielony na 21 stref z dziewięcioma działami fitogeograficznymi: australijskim, południowoamerykańskim, nowozelandzkim, północnoamerykańskim, meksykańskim, himalajskim, wschodnioazjatyckim, śródziemnomorskim i wilgotnym podzwrotnikowym. Pogoda nam sprzyjała, więc spędziliśmy kilka godzin w otoczeniu blisko 2 tysięcy gatunków roślin. Następnie nasz przewodnik i kierowca Kote zaprosił nas do swojego rodzinnego domu na suprę, przygotowaną przez jego żonę Marię i córkę Nino. Supra to nie tylko jedzenie, ale również gruzińska muzyka i żywiołowe tańce ludowe.
Kolejnego dnia odwiedziliśmy Machahelski Park Narodowy, gdzie podziwialiśmy piękno przyrody oraz dzieła ludzkie powstałe na przestrzeni 1600 lat. Emzar Malakmadze Folklore Family zapewniła nam gruzińską ucztę z arcydziełami adżarskiej kuchni narodowej, winem, chachą oraz gruzińskimi tańcami i pieśniami.
Po krótkiej nocy i obfitym śniadaniu wyruszyliśmy w górzyste rejony pogranicza gruzińsko-tureckiego, odkrywając uroki wodospadów, mostów linowych i malowniczych miejsc na sesje zdjęciowe. Rozmawialiśmy z lokalnymi mieszkańcami o urokach i trudach życia w górach. Dzień zakończyliśmy posiłkiem i degustacją win w rodzinnej winnicy.
Następnie przenieśliśmy się do Tbilisi, gdzie pożegnaliśmy się z Kote, aby kolejnego dnia z Arturem udać się do Erewania. Erywań, mający 2800 lat, jest starszy od Rzymu o 30 lat. Jego nazwa pochodzi od legendarnej warowni Erebuni w państwie Urartu. Najsłynniejsze punkty miasta to Plac Republiki, park Zwycięstwa, muzeum Cicernakaberd, aleja Masztoca oraz Kaskady z plenerowym Muzeum Sztuki Cafesjiana i tarasem widokowym, z którego doskonale widać panoramę Erywania i świętą górę Ararat.
Armenia słynie nie tylko z koniaku. Można go skosztować podczas zwiedzania erywańskiej wytwórni NOY. Dzień pełen wrażeń zakończyliśmy spacerem po Erywaniu i kolacją w jednej z klimatycznych tawern.
Symbol Armenii, klasztor Chor Wirap, związany jest z postacią św. Grzegorza Oświeciciela i położony u stóp Araratu. Nazwa klasztoru tłumaczy się jako „Głębokie Lochy”, co doskonale oddaje jego historię. Król Tiridates III uwięził tam Grzegorza Oświeciciela, który przyczynił się do tego, że Armenia jako pierwsza na świecie przyjęła chrześcijaństwo.
Kolejnym punktem naszej podróży był klasztor Sevanavank nad największym w Armenii jeziorem Sevan. Jezioro to jest jedenaście razy większe od polskich Śniardw i jest jednym z najwyżej położonych na świecie (1900 m n.p.m.). Odwiedziliśmy również świątynię w Garni, znajdującą się na terenie najstarszej w Armenii twierdzy, malowniczo położonej na skraju klifu z widokiem na wąwóz rzeki Azat.
Czas spędziliśmy również na spacerach przez Park Narodowy Dilidżan do klasztoru Hagharcin oraz na wędrówkach do „Symfonii Kamieni” – monumentalnej formacji skalnej w głębokim wąwozie Garni. Zwiedziliśmy także jaskiniowy kompleks klasztorny Geghard, który według legendy został założony przez Grzegorza Oświeciciela. W tym miejscu znajduje się Włócznia Przeznaczenia, relikwie św. Andrzeja i św. Jana oraz średniowieczne ormiańskie tablice wotywne.
Po sześciu godzinach podróży wróciliśmy do Tbilisi, gdzie wspięliśmy się na wzgórze Mtatsminda, zwiedziliśmy park i zjedliśmy kolację. Kolejnego dnia wyruszyliśmy na pogranicze gruzińsko-azerskie do Dawit Garedża, skalno-kamiennego kompleksu monastyrów. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Udabno, gdzie w restauracji Oasis Club, prowadzonej przez naszych rodaków, oddaliśmy się kulinarnym przyjemnościom kuchni gruzińskiej.
Ostatniego dnia pobytu w Gruzji odwiedziliśmy pchli targ na Suchym Moście, Bazar Dezerterów oraz targowisko przy stacji metra Station Square, gdzie dokonaliśmy zakupów pamiątek i produktów spożywczych, takich jak czurczchela.
Sprzyjający wiatr sprawił, że w Poznaniu wylądowaliśmy 25 minut przed planowanym przylotem. Na lotnisku czekał na nas niezawodny Kuba.